Szukaj
Zamknij to pole wyszukiwania.

Wsparcie dla Ciebie

Historia Lauren – Chłoniak Hodgkina

Sierpień i wrzesień to moje miesiące wyzwalające. Obie diagnozy zostały potwierdzone w sierpniu – w odstępie 5 lat, a obie chemioterapie trwały do ​​września. Chyba wyciągnąłem pechową kartę. 

Po raz pierwszy zdiagnozowano mnie w sierpniu 2015 r. Miałem 31 lat i cudowną 15-miesięczną córkę. Wróciłem do pracy i cieszyłem się życiem jako młoda rodzina. Właśnie zapisaliśmy się na powaloną przebudowę i zaczęliśmy realizować marzenia na całe życie. Robaki w przedszkolu zbierały swoje żniwo, a ja chorowałam i to bardzo. Bez naszej wiedzy, głęboko w środku czaiło się więcej rzeczy.

Wszystko wydarzyło się pewnej nocy, kiedy poczułam guz nad obojczykiem. Odwróciłam się do męża i powiedziałam: „Chyba zaraz otworzę puszkę robaków”…. i to zrobiliśmy. Kilka tygodni wyczerpujących badań, operacji i ostateczna diagnoza chłoniaka Hodgkinsa. Na początku byliśmy tak naiwni, że niemal przynieśliśmy ulgę, ponieważ teraz wszystko nabrało sensu w związku z tym, dlaczego cały czas chorowałem. Właśnie zrezygnowaliśmy z zapłodnienia in vitro, aby uratować kilka zarodków, a potem moje ciało wpadło w spiralę upadku i zanim się poprawiło, wszystko się pogorszyło. Zostałem przyjęty do szpitala przed leczeniem, ponieważ bólu nie dało się opanować w domu, ale kiedy chemia zaczęła zabijać „niegrzeczne węzły”, intensywny ból ciała został zastąpiony intensywnymi nudnościami, migreną i zmęczeniem, dzięki portacathowi, który pomógł mi przez to wszystko przejść. Ale gdzieś dotarliśmy, mój organizm dobrze zareagował na protokół i pod koniec mojej 6-miesięcznej chemii osiągnąłem remisję. 

Wszystko znów było coraz lepsze. Zakończyliśmy przebudowę domu i zaczęliśmy od nowa, odzyskałam energię i w 2017 roku mój system wrócił na pełne obroty, a wraz z nim pojawiła się piękna mała niespodzianka – kolejne dziecko było w drodze! Nigdy nie czułam się tak pełna życia i dumna z siebie. Moje ciało dało mi drugą szansę i podarowało nam kolejną dziewczynkę, młodszą siostrę, o którą ciągle prosiła moja wówczas 4-letnia córka. Życie było całkiem słodkie. 

A potem... Nadszedł rok 2020, Covid zmienił nasz świat, a wraz z nim Rak. Wróciło i to ze zdwojoną siłą. Tym razem musieliśmy działać bardziej agresywnie i potrzebowałem przeszczepu komórek macierzystych (SCT). Nie wiem, co było bardziej przerażające – śmierć na raka czy śmierć w wyniku próby zabicia raka. To był brutalny reżim, a ja trafiłem na każdą możliwą przeszkodę. Moje poprzednie 6 miesięcy chemii w 2016 r. było jak spacer po parku i musiałam szybko przestać porównywać. Tym razem był to vascath, zastąpiony linią PIC, która miała mi pomóc. Po przebrnięciu przez ciężką chemię, wykonano autologiczny zabieg SCT, czyli miliony moich własnych komórek macierzystych, które miały uratować mi życie i uchronić przed rakiem.

Nastąpiło wiele uzdrowień, moje ciało było złamane i bardzo zniszczone. Menopauza nastąpiła niemal natychmiastowo w trakcie leczenia, a na dodatek, nawigacja i znalezienie właściwej ścieżki, która mi odpowiadała, była trudna. Wybrałem podejście holistyczne, które sprawdza się do dziś. Biorę szeroką gamę leków ziołowych i oleju CBD, aby pomóc uregulować i pomóc w bólach ciała, które się utrzymują. Minęły trzy lata od mojego SCT i dokonaliśmy ogromnych zmian…. W te mroczne dni planowaliśmy zmienić kilka rzeczy, gdy wyzdrowieję i teraz podróżujemy po Australii. Zdecydowaliśmy, że musimy żyć dniem dzisiejszym i żyć dla naszego teraźniejszości. Mam szczęście, że mogę co 3 miesiące przeprowadzać kontrole w Australii, gdzie spotkałem uroczych kolekcjonerów patologii w niektórych regionalnych miastach i hematologów w różnych szpitalach w każdym stanie, w którym podróżowaliśmy, co pozwala mi zachować kontrolę, abyśmy mogli dalej żyć zgodnie z oczekiwaniami. marzenie. Za nami już 18. miesiąc podróży i okazało się to najlepszym lekarstwem, psychicznie, fizycznie i emocjonalnie. 

Początkowo bałem się planować na wypadek, gdybyśmy nie mogli ich zrealizować. Ale jeśli czegoś się nauczyłem po drodze, to tego, że życie się zmienia, ale od nas zależy, czy przystosujemy się do każdego zakrętu. Kontynuuj plany, marz i po prostu wprowadzaj zmiany, aby dalej podążać za tymi marzeniami.

Zdjęcie Lauren z mężem i dwiema małymi córkami przed skałą Ayres – zwaną także Uluru.
Zdjęcie Lauren uśmiechającej się do aparatu na plaży. Lauren stoi na skałach i opiera się o tablicę z napisem „Stoisz w najbardziej wysuniętym na północ punkcie kontynentu australijskiego”

Dziękuję Lauren, która tak odważnie dzieli się swoją historią, aby zapewnić wsparcie osobom w podobnej podróży, a także szerzyć świadomość na temat chłoniaka.

W firmie Lymphoma Australia oferujemy wiele bezpłatnych zasobów i usług wsparcia pacjentom i ich rodzinom. Jesteśmy wdzięczni, że nasz internetowe grupy wsparcia pomagali Lauren w jej najciemniejszych chwilach.

Jeśli chcesz wesprzeć naszą pracę i pomóc większej liczbie pacjentów takich jak Lauren, rozważ przekazanie darowizny już dziś.

 

Wsparcie i informacje

Zapisz się do newslettera

Dowiedz się więcej

Udostępnij to
Koszyk

Newsletter Zarejestruj się

Skontaktuj się z Lymphoma Australia już dziś!

Uwaga: personel Lymphoma Australia może odpowiadać tylko na e-maile wysłane w języku angielskim.

Osobom mieszkającym w Australii możemy zaoferować usługę tłumaczenia telefonicznego. Poproś pielęgniarkę lub mówiącego po angielsku krewnego, aby do nas zadzwonił, aby to zorganizować.